Opublikowany przez: Kasia P. 2017-03-13 20:08:34
Autor zdjęcia/źródło: Anna Chomiak
Miłości nie można przedawkować
Jestem zwolenniczką dosyć racjonalnego podejścia do nowej roli, jaką było dla mnie macierzyństwo. Oznacza to, że stoję w rozkroku gdzieś pomiędzy rodzicielstwem bliskości, a własną intuicją. W przypadku „dobrych rad” innych nie zawracam sobie głowy, pomysłami na to jak obnosić się z moimi dziećmi. Prawda jest taka, że jako matka wiem najlepiej czego, kiedy i w jakich ilościach potrzebują moje córki. Wielokrotnie spotkałam się z krytyką innych z tego względu, że moja córka była blisko ze mną: na rękach, w chuście, czy naszym wspólnym, małżeńskim łóżku. Decyzja o tym, że dziecko będzie spało razem z nami podjęliśmy z mężem dosyć naturalnie. Zwykła proza dnia codziennego. Nocne karmienie jest o wiele łatwiejsze, kiedy dziecko śpi obok ciebie. Wystarczy przystawić malucha do piersi i po sprawie.
Strach ma wielkie oczy
Pamiętam, że początkowo baliśmy się z mężem tego, że najzwyczajniej w świecie zrobimy naszemu maleństwu krzywdę. A co jeśli przygnieciemy ją w czasie snu? Nakryjemy kołdrą, lub po prostu nie usłyszymy jak płacze? Są to naturalne obawy wszystkich rodziców, którzy zostają rodzicami po raz pierwszy. W przypadku narodzin drugiej córki, od samego początku wiedzieliśmy, że mała będzie spała z nami. Zuza spała z nami non stop do 10 miesiąca życia. Później byłam w ciąży z Marysią i w konsekwencji postanowiłam, że to dobry czas na przeniesienie córki do łóżeczka. Wbrew ostrzeżeniom innych, nasze przeniesienie córki do własnego łóżeczka odbyło się bezboleśnie. Oczywiście córka nadal nad ranem dosypia z nami, ale tak naprawdę traktujemy to jako bardzo miły akcent i okazanie sobie wzajemnej bliskości.
Komfort, bliskość i bezpieczeństwo
Od narodzin Marysia, śpi z nami i jest to po prostu idealne rozwiązanie. Nocne karmienie, to wygoda. Gdy mała potrzebuje przytulenia wystarczy, że pogłaszczę ją po głowie i dalej spokojnie zasypia. Od dwóch lat jestem matką i nie wiem co to nie przespana noc… Być może jestem szczęściarą, ale w sytuacjach kryzysowych zawsze stosowałam i stosuję najprostsze rozwiązania. Gdy dziecko nie może zasnąć lub się budzi, kładę je po prostu z nami i tym sposobem wszyscy jesteśmy wyspani. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje wspólne spanie z dzieckiem, jako czynnik zmniejszający ryzyku śmierci łóżeczkowej (tutaj ważna uwaga: o ile żadne z rodziców nie choruje, nie spożywało alkoholu lub innych środków odurzających). Udowodniono , że niemowlę które śpi z mamą jest spokojniejsze i łatwiej rozładowuje napięcie. Jako mama uważa, że nie ma nic słodszego i bardziej przyjemnego niż zasypianie z własnymi dziećmi, które są cieplutkie, pachnące i po prostu bezgranicznie nas kochają.
A nasza intymność?
Wiele osób boi się, że wspólne spanie z dzieckiem psuję relację z partnerem. W moim odczuciu jest to bujda na resorach. Mój mąż mówi, że trzeba korzystać póki dzieci są małe i spragnione naszej bliskości. Zgadzam się z nim i kultywujemy, wspólne rodzinne spanie. Obecnie śpi z nami pól roczna Mańka. Obok stoi łóżeczko dwuletniej Zuzy. Dzięki temu mamy możliwość natychmiastowego reagowania na potrzeby naszych dzieci i nie wiemy co to nieprzespane noce. Uważam, że nie ma sensu się bać wspólnego spania z dzieckiem, nie można przecież przedawkować czegoś takiego jak miłość, poczucie bliskości i kontakt z własnym dzieckiem.
Autor: Anna Chomiak nieidealnaanna
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2017.03.14 11:21
My rowniez spalismy z synkiem. I mimo, ze ma 12 lat juz, czesto przychodzi rano do naszego lozka. Tej wiezi z dzieckiem nie da sie porownac z niczym!!!!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.